Od bólu głowy do zawału, od bolących kolan do udaru mózgu.
Ciekawe, czy zgadniecie, na jakie leki najczęściej przepisuje się recepty krajach rozwiniętych? I większość z nas ma w domowej apteczce co najmniej jedneg
o przedstawiciela tej grupy? (I ja też). Tak, chodzi mi o tzw. NLPZ-ty , czyli leki przeciwbólowe-przeciwzapalne. Przecież każdego boli czasem głowa, kolano, lub ząb. A niejeden z nas cierpi przewlekle … i to może być naprawdę straszne. A one wtedy niosą ulgę… Ale, czy wiecie , że w świetle badań z ostatnich lat, wygląda na to, iż wielu ludzi dostanie udaru i zawału serca tylko dlatego, że za często sięgają po tabletki, które uważają w sumie za dość bezpieczne ?
No dobra, ale, czy coś tak pięknie reklamowane codziennie w telewizji, sprzedawane na każdym rogu w „Kiosku Ruchu”, w supermarketach, na stacjach benzynowych, a do tego przyjmowane w rozsądnych ilościach, mogłoby nieść zagrożenie dla naszego zdrowia ? Niestety … może. Szczególnie, jeśli osoba dotknięta jest chorobami układu krążenia.
I nie chodzi mi oczywiście o to, żeby zapomnieć o zdobyczach cywilizacji (bo za takie uważam też te leki).Albo, by w razie problemów ze zdrowiem zamiast do fachowca czyli ,lekarza, udać do wróżki, lub pogłaskać czarnego kota (choć do kotów nic nie mam, sama jestem właścicielką czarnej emerytowanej kotki). Oczywiście leki pomagają. Jednak lepiej mieć też świadomość istnienia również tej „drugiej strony medalu”.
.
Zacznijmy od początku. Chodzi o leki , które walczą w naszym ciele z bólem i zapaleniem. Podobnie, jak hormony sterydowe, ale nimi nie są. Dlatego też są nazywane „niesterydowymi lekami przeciwzapalnymi”, lub „NLPZ-ami”, bo to skrót od „Niesterydowe Leki PrzeciwZapalne”. To pewnie niewiele Wam mówi. Ale już wyjaśniam sprawę bliżej: do nich należą: diklofenak (Olfen , Naklofen, Voltaren ), naproksen (Aleve), ketoprofen (Ketonal, Refastin), nimesulid (Nimesil), celekoksyb (Celebrex), i wiele innych, będących naszymi dobrymi znajomymi.
.
Niosą ulgę w cierpieniu. I to jest dobre. Ale też od dawna wiadomo, że zmniejszając ból i redukując stan zapalny, często uszkadzają ściany przewodu pokarmowego, doprowadzając nawet do powstania owrzodzeń i nieraz krwawień. Taka kłopotliwa cecha, ale wiadomo – wszystko na naszym pięknym świecie ma jakąś cenę. Zresztą to działanie uboczne zmniejszamy stosując leki tzw „osłonowe”.
.
W latach dziewięćdziesiątych pojawiła się wielka nadzieja dla żołądków. Wyglądało wręcz na rewolucję w medycynie. Bowiem wprowadzono na rynek zupełnie nowe „NLPZ-ty”. One miały być bezpieczne dla przewodu pokarmowego, tylko i wyłącznie uderzać SELEKTYWNIE w ból i zapalenie. Były to tak zwane „koksyby”. Warto zapamiętać tę nazwę. Bo dzisiaj są wciąż bardzo popularne.
.
Powitano je z wielkim entuzjazmem. Najsłynniejszym z nich był Rofecoxib, znany pod nazwą „Vioxx”. Nic dziwnego, że zrobił ogromną światową karierę. W roku 2003, na rok przed tym, gdy zniknął z rynku, producent uzyskał przychody ze sprzedaży tego specyfiku równe 2.5 miliardom dolarów. I ponad 80 milionów ludzi na całym świecie ( w tym 9.000 Polaków) otrzymywało receptę na tę substancję w tym samym czasie. Lekarze się cieszyli , że mogą wreszcie leczyć ból swoich pacjentów bez szkody dla ich przewodu pokarmowego. Było pięknie. Do czasu.
Niestety. Radość nie trwała długo . W atmosferze skandalu wycofano lek z rynku w 2004 roku…. Urząd Bezpieczeństwa Leków przy Agencji Żywności i Leków USA ocenił , że jedynie w Stanach Zjednoczonych, w ciągu pięciu lat, zdążył doprowadzić do zawału serca od 88.000 do 138.000 ludzi . Szacuje się też (ostrożnie) , że ZABIŁ około 60 tys. osób w SAMYCH Stanach Zjednoczonych i 10 tys. w Wielkiej Brytanii. Ile w Polsce ? Nikt się nawet przez chwilę nie zastanawiał.
David J. Graham, jeden z naukowców zajmujących się badaniami nad skutkami działania tego specyfiku, przemawiając w senacie Stanów Zjednoczonych stwierdził : ” Jeśli na pokładzie samolotu znajduje się średnio 150 do 200 osób, to skutki działania Vioxxu i to tylko w USA , można porównać do tego , jakby 500 do 900 samolotów spadło z nieba” (1)
.
No dobra, pewnie wiele osób się zastanawia … czemu o tym piszę? Przecież wycofano ten lek…stał się historią…
.
Proszę Państwa!
To teraz szokująca wiadomość!!! Wielu naukowców zgodnie twierdzi, że obecny w polskich aptekach diklofenak (znany też jako Voltaren, Olfen , Majamil) NIE JEST WCALE mniej szkodliwy niż Vioxx! Nasz dobry znajomy ibuprofen też czasami zachowuje się wrednie i zwiększa ryzyko wielu nieprzyjemnych zdarzeń.
Dobrze , teraz dowody .
.
Od kilku lat zaczyna się coraz głośniej mówić o tym, że działania uboczne „NLPZ- ów” związane z przewodem pokarmowym, to „małe piwo” w porównaniu innymi zagrożeniami ze strony układu krążenia (takimi jak zawały i udary), jakie te leki niosą ze sobą.
Szczególnie niebezpieczne są dla osób chorujących „na serce” lub po udarze. I takie osoby powinny ich BARDZO UNIKAĆ. Ale niestety, dla zdrowych serc i mózgów też te leki nie są obojętne.
.
Na podstawie dostępnych dowodów, specjaliści z American Heart Association już w 2007 roku ostrzegali, że leczenie przewlekłego bólu za pomocą NLPZ-tów, innych niż kwas acetylosalicylowy, zwiększa ryzyko zawału serca i udaru mózgu. Ciekawe … jak sądzicie, czy piszę o rzeczach powszechnie wiadomych? O których się mówi wystarczająco głośno i często? Nie wydaje mi się…
Najpierw zajmijmy się wpływem niesterydowych leków przeciwzapalnych leków i na zdrowe naczynia, serca i mózgi.
.
Pierwsze, i do tego wielkie, bo obejmujące całą populację Danii, badanie, oceniające ryzyko sercowo-naczyniowe związane ze stosowaniem NLPZ-tów przez osoby nie chorujące przewlekle, zostało opisane w 2010 roku w „Circulation”(2). Naukowcy przeanalizowali kartoteki medyczne, zapisane w systemie komputerowym w Danii. Przeskanowano wszystkich Duńczyków pod kątem związku sięganiem po leki z grupy NLPZ a zagrożeniem
zawałem serca, udarem mózgu i w ogóle zgonem z powodu chorób układu krążenia. Po prostu porównano ilość tych przykrych zdarzeń wśród tych, którzy , sięgali od czasu do czasu po omawiane leki i tych, którzy tego nie robili. Cytuję : „Cała populacja duńska w wieku minimum dziesięciu lat, liczyła 1 stycznia 1997 roku 4 614 807 osób. Potem 57,8% spośród tych osób otrzymało co najmniej 1 receptę na NLPZ w latach 1997-2005 . Z badania „wyrzucono” jednak osoby które w ciągu wcześniejszych pięciu lat trafiły do szpitala z jakiegokolwiek powodu. Wyeliminowano również takie , które w ciągu dwóch lat poprzedzających badanie systematycznie zażywały jakieś lekarstwa. Chodziło o to, żeby przyjrzeć się tylko i wyłącznie zdrowym osobom. Bo w przypadku osób chorych i sięgających po omawiane leki, nie można byłoby przecież wykluczyć, że zawał lub udar nie były w jakimś stopniu związane z chorobą podstawową.
.
I … w ten sposób, po „przefiltrowaniu, ostało się” 1 028 437 osób, średnia wieku wynosiła 39 lat , monitorowano ich pomiędzy 1997 a 2005 rokiem. Mało tego. Wszystkich podzielono też na grupy w zależności od wieku, płci i statusu społeczno-ekonomicznego, bowiem te czynniki wpływają na ryzyko , które było tutaj badane.
I…cóż odkryto?
UWAGA !
Jakiekolwiek zastosowanie diklofenaku , nawet w mniejszych dawkach zwiększało zagrożenie śmiercią z powodu chorób układu krążenia o 23%, zaś w dawce powyżej 100mg/dz zagrożenie szybowało w górę aż o 91 %. Ten lek niósł ze sobą WIĘKSZE zagrożenie dla życia niż wycofany w 2004 roku VIOXX (Rofekoksyb), bo on w trakcie omawianej obserwacji zwiększał ryzyko zgonu z przyczyn krążeniowych „TYLKO” o 66 %. Zresztą , w przypadku obydwu substancji, było ono zależne od dawki. Ale… przerażające jest to, że większość osób, które zmarły z powodu udaru, który potem powiązano z omawianymi lekami , przyjmowały je nie dłużej niż 2 tygodnie.
Naproxen okazał się być najbezpieczniejszy wśród ocenianych medykamentów. Nie zwiększał ryzyka zawału serca, lub nawet je nieco obniżał.
Zastosowanie NLPZ okazało się być związane ze zwiększonym ryzykiem udaru mózgu. Stopień zwiększenia zagrożenia różnił się w zależności od leku , wynosząc od 30% w przypadku naproksenu i ibuprofenu do 86% diklofenaku.
NLPZ-ty zwiększały też znacznie ryzyko poważnych krwawień, ale akurat to nie było żadną nowością.
Dr. Gunnar Gislason , główny współautor badania , przedstawiając wyniki na kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego (ESC) w 2010 roku, powiedział, że wyniki te mogą mieć „Ogromne konsekwencje dla zdrowia publicznego. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że nawet połowa populacji sięga po te leki od czasu do czasu , to nie można wykluczyć, że co trzeci lub co czwarty udar jest związany z przyjmowaniem ich”(2). Gislason zauważył, że istnieje również związek dawki, z ryzykiem udaru mózgu, i rośnie aż do 90% w przypadku dawek ibuprofenu równych lub większych 200mg i do 100% dla diklofenaku w dawkach ponad 100 mg.
W roku 2011 opublikowano inne doniesienie w British Medical Journal (3). Tym razem naukowcy amerykańscy przeanalizowali 31 badań, w których uczestniczyło
116 429 pacjentów. Teraz porównywano efekty działania NLPZ-ów z placebo lub paracetamolem (lekiem nie z tej „rodziny”).
Udary. Ibuprofen najbardziej, bo ponad trzykrotnie zwiększał ryzyko , aż o 336 %, diklofenak był drugi po nim, udary zdarzały się prawie trzy razy częściej u jego „wielbicieli” , ryzyko po naproksenie zwiększało się o 76%. Poza tym, osoby , którym podawano ibuprofen zamiast placebo, umierały ponad dwukrotnie częściej. Ale to jeszcze nic. Po diklofenaku ludziom zdarzało się umierać 4 razy częściej.
Były też wcześniejsze doniesienia.
W Finlandii w latach 2000-2003 przyglądano się 33.309 osobom (4) , u których wystąpił pierwszy w ich życiu zawał serca. Sprawdzano w ich kartotekach , jakie leki mieli zalecone w ciągu wcześniejszych dwóch lat. I każdego chorego porównano z co najmniej trzema osobami w tym samym wieku, ale bez zawału i była to tzw „grupa kontrolna”, licząca 138.949 osób . Zgadnijcie, co się okazało ? Zastosowanie leków z tej grupy zwiększało ryzyko wystąpienia zawału serca już od pierwszego dnia. I to bardzo. Nimesulidu o 69%, indometacyny o 56% , ibuprofenu o 41% , diclofenaku o 35% , naproxenu o 19% . Mało tego, to zagrożenie nie znikało zaraz po zaprzestaniu ich zażywania . Było podwyższone o 16-28% jeszcze przez cały miesiąc po ich odstawieniu . Teraz pozytywnie. Im dłuższy był czas bez leku , tym ryzyko zawału serca było coraz niższe.
Ale jednak najwięcej ostrzeżeń pojawiło się w ostatnich latach (co świadczy o tym , jak bardzo trzeba śledzić ciągle to, co się dzieje)
„The Lancet” opublikował w 2013 roku metaanalizę 280 badań (124 513 uczestników), porównujących skutki działania niesteroidowych leków przeciwzapalnych z placebo i 474 badań (229 296 uczestników), porównujących pomiędzy sobą różne NLPZ-ty. Efektami , na które zwracano uwagę były zawały serca, udary mózgu oraz zgony z przyczyn naczyniowych. Po analizie , stwierdzono; „Koksyby (nawiasem mówiąc , w ostatnich czasach bardzo promowane, jako te, bezpieczniejsze dla przewodu pokarmowego), zwiększają ryzyko choroby wieńcowej, a szczególnie zawału serca o 40-70%, ibuprofen o 200%. W porównaniu z placebo ( wiecie, to taka „oszukana” tabletka z np. cukrem , której zastosowanie ma na celu wyeliminowanie wpływu psychiki, który, jak wiadomo, jest potężny) , wśród 1000 chorych leczonych przez rok koksybami lub diklofenakiem minimum TRZECH z tego powodu ( czyli takiego leczenia) dozna poważnych zdarzeń naczyniowych, z których jedno będzie miało skutek śmiertelny.
Naproksen znowu okazał sie być najbezpieczniejszym z omawianych leków.
Ale i tak ryzyko niewydolności serca ulegało podwojeniu niezależnie od rodzaju leku z tej grupy.
.
Ciekawe , czy ktoś pomyślał : ”zaraz ,zaraz , coś tu jest nie tak”. Jak to możliwe , że jednym naukowcom „wyszło” że, że ibuprofen zwiększa na przykład ryzyko udaru o 28% , a potem inni stwierdzili że to ryzyko rośnie aż do 336% ? A może ktoś mija się z prawdą ? Bo dlaczego to zagrożenie w różnych badaniach jest dziesięciokrotnie większe ? Czy dlatego, że niektórzy naukowcy mają skłonność do przesady, kiedy opisują wyniki swoich badań? A może wagarowali na matematyce i nie umieją liczyć procentów?
Otóż nie. To nie jest błąd naukowców . Odpowiedź jest krótka i brzmi: …….
O tym w następnym poście
(1) US Senate (2004) Testimony of David J. Graham, MD, MPH, November 18, 2004. Washington, DC, USA: US Senate.
(2) Cause-specific cardiovascular risk associated with nonsteroidal antiinflammatory drugs among healthy individuals. Fosbøl E, Folke F, Jacobsen S, Rasmussen JN, Sørensen R, Schramm TK, Andersen SS, Rasmussen S, Poulsen HE, Køber L, Torp-Pedersen C, Gislason GH. Circ Cardiovasc Qual Outcomes. 2010 Jul;3(4):395-405.
(3) Cardiovascular safety of non-steroidal anti-inflammatory drugs: network meta-analysis BMJ 2011; 342 doi: 10.1136/bmj.c7086
(4) NSAID use and the risk of hospitalization for first myocardial infarction in the general population: a nationwide case–control study from Finland European Heart Journal (2006) 27, 1657–1663doi:10.1093/eurheartj/ehl053
5) Vascular and upper gastrointestinal effects of non-steroidal anti-inflammatory drugs: meta-analyses of individual participant data from randomised trials The Lancet, Volume 382, Issue 9894, Pages 769 – 779, 31 August 2013
Dodaj komentarz