Parę słów na temat tego skąd się wziął ten blog…

 

 

Jestem absolwentką Akademii Medycznej w Gdańsku. Mieszkam i prowadzę praktykę  w jednym z  (pięknych ) miast na Pomorzu Zachodnim. Zostałam „autorką”  nie z miłości do pisania. Nie lubię i nie umiem  pisać. Byłam przeszczęśliwa, kiedy zdałam maturę z polskiego, bo myślałam wtedy, że już nigdy nie będę oceniana pod kątem moich umiejętności językowych. Zdolność do pięknego wysławiania się zdecydowanie nie należy do talentów, które otrzymałam.

Jak widać, los lubi płatać figle.

Pomysł na tę książkę, a wcześniej- na zadebiutowanie na Facebooku wziął się z przekonania,  że   to ważne, by pewne informacje powinny dotrzeć  do jak największej ilości osób. Żeby im  pomóc w uniknięciu wielu problemów, cierpienia. Wydłużyć życie lub poprawić jego komfort, jakość. Któż nie   zgodzi  się  z twierdzeniem:  „najważniejsze jest zdrowie”? To przecież numer jeden w rankingu życzeń, które  składamy sobie przy okazji Nowego Roku, kolejnych urodzin, czy  innych świąt.

Sporo czasu przepracowałam w różnych przychodniach jako „lekarz pierwszego kontaktu”…  To , co mnie ciągle  szokuje, to fakt  jak  wielu pacjentów dbanie o zdrowie utożsamia TYLKO z udaniem się do lekarza po kolejną receptę lub …  kupnem modnego suplementu.  Pewnie- profilaktyczne badania,  a  w razie wystąpienia objawów chorobowych- prawidłowa diagnostyka i odpowiednie leczenie zgodne z najnowszą wiedzą,  to podstawa. Ale jest jeszcze druga strona medalu. Wcale nie mniej ważna! Nasze codzienne,  małe wybory.  Niedoceniane, jeśli chodzi o ich wpływ na nasze zdrowie. Medycyna  to całość wiedzy o zdrowiu i chorobach. Zdecydowanie,  nie  tylko leki.

Kiedy  pacjent dostanie receptę na lek, to najczęściej,   z wielką pieczołowitością pilnuje, by go zażyć, a potem  by pójść po kolejną receptę (i oczywiście dobrze, tak powinien robić). A gdy słyszy, że powinien schudnąć i zacząć  inaczej się odżywiać ,  więcej się  ruszać – to (najczęściej) odbiera to jak takie …. „bla.. bla… bla”.

Co  roku wiele milionów ludzi cierpi i umiera z powodu chorób, którym można było  zapobiec. Nawet dzieci wiedzą, że  palenie tytoniu i nadmierne spożycie alkoholu może zabić. Ale za mało osób jest świadomych tego, że dzisiaj równie  częstym zabójcą i czynnikiem okaleczającym  jest nieprawidłowa dieta, otyłość  i zbyt mała aktywność fizyczna.

Szkoda, że nie można ćwiczeń  i zdrowszej diety wypisać na receptę. Pewnie  wtedy zostałyby w końcu docenione.  Albo, żeby  razem z kolejną receptą, móc  powiedzieć: „Te tabletki  należy popijać wodą i zażywać po intensywnym półgodzinnym marszu lub wizycie na pływalni. Jeśli pan/pani powinien  je przyjmować  rano- ten spacer lub basen mogą być poprzedniego dnia. Ich skuteczność  mocno jest też uwarunkowana tym, czy   Pani (Pana) codzienna dieta zawiera pięć rekomendowanych porcji warzyw i owoców i ma odpowiednią proporcję tłuszczów z rodziny omega-6, omega-3”.

Z  wieloma chorobami jest jak z puzzle. Atakują nas  kiedy większość elementów  (które często sami gromadzimy)  dopasuje się do siebie. Nie wiemy dzisiaj jak wyglądają  w przypadku powszechnych dzisiaj chorób, np. raka  wszystkie kawałeczki układanki  (medycyna uczy pokory).  Ale… z całą pewnością możemy powiedzieć, że zidentyfikowaliśmy  ich sporą część.  I to jest pozytywna wiadomość.  Jeśli je wyrzucimy z naszego życia- zmniejszymy szansę na to, że dopadnie nas któraś z  powszechnych dzisiaj  chorób. Na  niektóre  czynniki nie mamy wpływu ( jak np. zanieczyszczone środowisko w jakim żyjemy,   geny, które  sprezentowali nam nasi rodzice). Ale… nie możemy zapominać o tym, że (niestety) dzisiaj mnóstwo osób cierpi i umiera z powodu schorzeń, które HODOWALI   sobie  niejako … na własne życzenie… przez lata. Czasami zupełnie nieświadomie. Co ważne. W przypadku tej „układanki” nie działa zasada „wszystko albo nic”. Im więcej wyeliminujemy tych złych – tym dla nas lepiej . Próbujmy.

Wiele osób nie chce słyszeć o „zdrowszym stylu życia”. Bo kojarzy im się on (niesłusznie) z cierpieniem. Oczekują, że zaraz usłyszą o tym, że mają biegać po osiedlu (a może tego nie cierpią robić i boją się, że sąsiedzi zaczną się śmiać) lub żyją w przeświadczeniu, że to co zdrowe musi być  niesmaczne. A to nieprawda.  Właśnie o tym piszę.

Ale… z drugiej strony , co w ogóle „jest zdrowe”? Funkcjonuje mnóstwo mitów.  Mody się zmieniają i często są kreowane przez reklamy, za które zapłacili ci, którzy chcą coś sprzedać. Informacje, jakie trafiają do nas często są nieprawdziwe i   nie wynikają wcale z troski o nasze zdrowie, tylko z czyjejś żądzy zysku.

Jestem zwolenniczką „medycyny opartej na faktach”. Nie na przesądach i zabobonach.  Moją pasją jest „zbieranie” nowych doniesień naukowych, analizowanie i  konfrontowanie  z tym, w co się powszechnie wierzy. I weryfikowanie- na ile jest to słuszne. Podaję dużo źródeł. Celowo.  Zachęcam czytelników do myślenia i samodzielnego wyrobienia sobie zdania.

Nikt nie lubi sytuacji kiedy okazuje się , że coś w co wierzyliśmy długo… było nieprawdą. Tym bardziej jest to bolesne dla naszego „ego” jeśli te „prawdy” przekazywaliśmy przez lata naszym pacjentom. Ale to jest kwestia pokory, która jest dzisiaj  unikalna…choć bardzo ważna w pewnych zawodach.

Świetnym  przykładem jest kawa. Powszechnie panuje przekonanie, że to szkodliwa używka.  A jakie są fakty? W świetle dostępnych dzisiaj informacji (ale nie tych sprzed 10 czy  15 lat), to jeden z najzdrowszych napojów (dla większości ludzi). Wcale nie uważam, że to, co jej dotyczy, to są „ciekawostki”. Bo kwestia dotyczy, jednego z najczęściej po wodzie, spożywanych napojów na świecie. I jeśli on wpływa na zdrowie w określony sposób, to jest ważne. W skali społecznej, nawet bardzo.

Fizjologia, anatomia człowieka- nie zmieniają się. Ale już wytyczne dotyczące  leczenia różnych chorób- ciągle. Trzeba wciąż się doszkalać. Uczestnicząc w  konferencjach, wykładach, śledząc publikacje  przeznaczone dla lekarzy dotyczycące aktualnych standardów diagnostyki, leczenia- zauważyłam, że w zasadzie nie podkreśla się za bardzo znaczenia  profilaktyki, i wpływu modyfikacji stylu życia na efekty leczenia. O pewnych kwestiach,  związanych ze skutkami ubocznymi leków (częstymi i bardzo groźnymi), za głośno się nie mówi. Stąd mój rozdział „Od bólu głowy do zawału, od bolących  kolan do udaru mózgu”.

Uderzające jest też to, jak wiele jest osób studiuje sto pięćdziesiąt razy ulotkę dołączoną do leku zaleconego  przez lekarza z powodu określonej choroby,   przerażając się tym, co napisano  o możliwych skutkach ubocznych.  Za to, bez wahania kupują w aptece reklamowany w mediach medykament, suplement, albo jakiś „cudowny” specyfik z internetu lub od znajomego, który obiecuje, że to, co sprzedaje, jest w stanie uleczyć wiele chorób. I  pozwoli na własną rękę „odstawić” przyjmowane leki. Mało kto weryfikuje usłyszane informacje. (Piszę o tym w rozdziale „Igranie z ogniem, czyli suplementy jak  ruletka”).  Świetnie  sprzedają się bajkowe opowieści  (co może świadczyć o tym, że  we wszystkich nas pozostaje na zawsze coś z dzieci). I teorie spiskowe. Zmowa firm farmaceutycznych? Jakiś spisek? Ukrywane badania? Może  ten fenomen jest związany z tym, że wolimy przenieść odpowiedzialność za nasze zdrowie i co ważniejsze- naszych bliskich, na innych? Prawda jest bardziej prozaiczna. Trzeba wstać z kanapy, zmienić dietę, zadbać o prawidłową wagę. To mocno decyduje o tym w jakim  stanie będziemy my i nasi najbliżsi – może nie jutro, ale  za 5-10-20 lat.

Pasjonuje mnie medycyna prewencyjna. Nie lubię też tracić czasu. Od lat przychodzą do mnie na e-mail doniesienia związane z nowymi badaniami, które ukazały się na świecie. Czytam je w czasie czekania w kolejce do kasy w sklepie, kiedy ćwiczę na siłowni na orbitreku lub  jadę samochodem (oczywiście, jako  pasażer ;-)).

Jedni grają w gry komputerowe, inni szydełkują, ja w wolnym czasie,  lubię poczytać te nowości. To jest naprawdę ciekawsze  niż niejeden kryminał.

Mam nadzieję, że czytelnicy podzielą moje zdanie 🙂


Opublikowano

w

przez

Tagi:

Komentarze

6 odpowiedzi na „Parę słów na temat tego skąd się wziął ten blog…”

  1. Awatar Romek K
    Romek K

    Przeczytałem parę rozdziałów i jestem pod wrażeniem. Bestseler! Polecam wszystkim, komu zdrowie może się przydać.

  2. Awatar Magda D.
    Magda D.

    Właśnie odkryłam Pani stronę. Bardzo ciekawie Pani pisze. Będę to częściej zaglądać. Pozdrawiam!

  3. Awatar Michał
    Michał

    Gdzie można kupić Pani książkę ?

  4. Awatar Malwina
    Malwina

    Czym się różnią Pani książki- jedna z jabłkiem na okładce a druga z kapsulkami?

  5. Awatar Aldona M.
    Aldona M.

    Cudowna, bardzo mądra Kobietka – korzystajmy z jej wiedzy.

  6. Awatar Deri
    Deri

    Nie znalazłem autora, który korzystałby z większej ilości źródeł. Jedno z najbardziej przydatnych miejsc w internecie. Szkoda, że blog nie jest tak popularny jak fb.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *